06/05/2016

Przyjazn po irlandzku!

Kazdy irlandczyk ma przyjaciela... Tak naprawde irlandczyk przyjazni sie z kazdym, kto jest dla niego mily. Irlandczyk wiekszosc znajomych poznaje podczas posiedzenia w pub'ie ze szklanka pelna ciemnego Guiness'a... Czy my Polacy tez tak potrafimy? Czy ja mam duzo przyjaciol i jak wyglada moja przyjazn na obczyznie?

O tym juz dzis w poscie, ktory powstal w ramach wspolpracy z Klubem Polek.
Przez miesiace: kwiecien, maj, Polki z roznych czesci swiata pisza jak u nich wyglada przyjazn. Jezeli macie ochote o tym poczytac zapraszam tutaj: Klub Polek.



Od razu przyznam sie wam, ze troche balam sie dolaczenia do tego projektu poniewaz jesli chodzi o znajomych, przyjaciol.. to odczuwam pewne braki. W moim przypadku czas oraz odleglosc zweryfikowaly kto naprawde byl moim znajomym, przyjacielem, a dla kogo bylam tylko przelotna znajomoscia. Jestem osoba otwarta, latwo nawiazuje kontakty. Ale czy jakikolwiek z nich okazal sie znajomoscia na dluzsza mete?

Na poczatku mojego przyjazdu do Irlandii spotykalam sie glownie z au-pair, dziewczynami, ktore zajmowaly sie tym co ja. To byly naprawde super znajomosci, ktore pokazaly mi jak roznia sie nasze kultury, a takze pozwolily podszkolic angielski.. Czyli 3w1. :) Z kilkoma dziewczynami kontakt mam do teraz, mimo, ze juz nie ma ich w Irlandii. Czasem mam ochote, wrocic choc na chwile, do beztroskiego zycia au pair, ktora martwi sie tylko o to, gdzie pojdzie na kawe, badz w ktorym sklepie wyda swoje kieszonkowe ;)





Jezeli chodzi o reszte ludzi poznanych w Irlandii, to sa to glownie Polacy. Rzekomo ludzie, ktorych powinno sie unikac. Za kazdym razem jak slysze, ze Polak za granica Ci nie pomoze, a jeszcze Ci zaszkodzi to zaczynam sie zastanawiac czy to odnosi sie takze do moich znajomych/ludzi tu poznanych? I musze przyznac, z wielka niechecia.. Ze nie wszyscy! Ale spora czesc, zalicza sie do grupy ludzi, ktorych nie chcialabym juz spotkac. Nie mowie, ze musieli mi oni jakos bardzo zaszkodzic. Ale samo ich nastawienie do zycia, badz zachowanie sprawilo, ze nasze znajomosci sie zakonczyly. I dobrze. Nie warto marnowac czasu.

Wiec z kim sie teraz spotykam? Kto jest moim przyjacielem?
Na szczescie jest jeszcze grupa ludzi, z ktora mozna wyjsc na kolacje, na kregle. Nie sa to przyjaciele, ale na pewno blizsi znajomi. A jesli chodzi o przyjaciol.. To sa to dwie osoby, ktore pojawily sie w moim zyciu przez przypadek i ciesze sie, ze zostaly az do teraz.
Jest to moja byla szefowa, osoba, ktora zawsze bede podziwiac za podejscie do zycia oraz sile, ktora w sobie ma. Mimo swoich problemow, zawsze mi pomogla, zawsze wiedziala co powiedziec, doradzic. A jesli nie, to przynajmniej przynosila wino ;) Mam nadzieje, ze mimo roznicy wieku i doswiadczenia, juz zawsze bedzie w moim zyciu razem ze swoimi trzema lobuziarami. :)



Druga osoba, jest nie kto inny jak moj K. Mimo ze jest facetem, moge z nim porozmawiac o wszystkim bez zadnego problemu. Zazwyczaj nie czuje tez oporow zeby powiedziec co lezy mi na sercu. Wiem, ze jest jedyna osoba, ktora mnie wyslucha. W naszej znajomosci, relacji, zwiazku najbardziej doceniam to, ze najpierw polubilismy sie, dopasowalismy sie jako przyjaciele. Milosc przyszla pozniej. Dzieki temu wiem, ze juz zawsze bedzie mnie wspierac i kochac :)




Wiecie.. Kiedy zaczynalam pisac ten post chcialam ponarzekac.. Jaka to ja jestem samotna, porzucona przez 'starych' przyjaciol. Dopiero w trakcie odkrylam, ze oni mi wgl do szczescia nie sa potrzebni. Czasem fajnie byloby miec kogos, kto bylby moja zapasowa wersja, ale skoro do tej pory ta osoba w moim zyciu sie nie pojawila, to znaczy, ze musze poczekac. Ze to kiedys nastapi, ale musze byc cierpliwa, inaczej znow sie sparze. Jest mi dobrze jak jest, musze tylko przestac szukac na sile problemow :)

Jaki wniosek z moich wypocin?
Mam przyjaciol, bardzo bliskich, dla ktorych zrobie wszystko. Nawet jesli nie rozumiem ich stylu zycia. Oni sa dla mnie, ja dla nich. I nie wazne sa zadne roznice.
Ludzie, ktorzy mieli byc, ale ich nie ma? A po co za nimi plakac? Mieli odegrac pewna role i tyle.
Powinnam sie skupic na tym co juz mam, i co bede miec. Na ludziach, ktorzy wciaz ze mna sa. Oni zawsze beda przyjaciolmi. :)




Mam nadzieje, ze nie usneliscie. 
To byl jeden z tych trudniejszych postow, ktore kiedykolwiek pisalam. 
Ale dzieki temu cos sobie uswiadomilam i czuje sie lepiej. 
Koniec z negatywnym nastawieniem! 

Do uslyszenia, 
Eff :)

11 comments:

  1. Fajny post, podoba mi się Twoje podejscie. Życzę samych szczęśliwości:).

    ReplyDelete
  2. Bardzo trafny post, trafne przemyślenia i ustalenia :) w moim wydaniu brzmiałoby to bardziej jak grypa w wakacje. Gdzieś utknęłam, a przeciez nie tak powinno byc. Ja Ci życze bys dalej była tak pozytywną osobą i nic nie wpędziło Cie w dół, a jesli juz..to żeby ten K.zawsze stał obok i podnosił za ręce do góry, aż po chmury. Dobrana z Was para, pasujecie do siebie jak mało kto :) Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje za tak niesamowity i motywujacy komentarz!
      Mam nadzieje, ze wszystko sie sprawdzi!
      Pozdrawiam :)

      Delete
  3. Najważniejsze, to patrzeć wciąż pozytywnie na życie i dostrzegać te najmniejsze "małe radości" ;) Życzę samych długoletnich przyjaźni i powodzenia tam za granicą!

    ReplyDelete

  4. Jak widać; nie tylko w kraju można spotkać prawdziwych przyjaciół :)

    ReplyDelete
  5. Zawsze łatwiej jest we dwójkę. Fajnie jest też spotkać się z ludźmi, którzy wykonują ten sam zawód jak sama wspominasz, to zawsze zbliża. Przykre jest to, że wyjazd musiał zweryfikować Twoich "prawdziwych" przyjaciół, którzy zostali w Polsce. Trochę tego nie rozumiem, sama mam chrzestną, która mieszka w Irlandii i chyba mam z nią teraz lepszy kontakt niż jak była na miejscu :)
    Jak zawsze bardzo fajny post, aż miło było czytać :)

    ReplyDelete
  6. Nie warto przejmować sie starymi przyjaźniami. Jeśli ma sie teraz wspierające osoby, to czego chcieć wiecej. Trzymaj sie tam kochana. Cudowne zdjęcia

    ReplyDelete
  7. "Koniec z negatywnym nastawieniem!" bardzo podoba mi się to stwierdzenie. Według mnie przyjaciół nie należy przeliczać na liczby ale na jakość. Właśnie skończyłam liceum i teraz też moje przyjaźnie i znajomości zostaną zweryfikowane i zobaczę kto faktycznie był przyjacielem ;)

    ReplyDelete
  8. „Koniec z negatywnym nastawieniem!” bardzo podoba mi się to stwierdzenie. Według mnie nie należy przyjaciół przeliczać na liczby ale jak już to na jakość. Właśnie skończyłam naukę w liceum, moje znajomości zostaną zweryfikowane i właśnie teraz okaże się kto był przyjacielem ;)

    ReplyDelete
  9. Mnie życie au pair dopiero czeka i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć dobrych przyjaciół tam, za granicą. Obawiam się, że mogę stracić przyjaciół, których mam tutaj w Polsce, aczkolwiek być może to właśnie pokaże, kto jest prawdziwy, a kto nie ? ;)
    Twój post szczerze mówiąc bardzo mnie zmotywował, bo im bliżej wyjazdu, tym bardziej się boję, aczkolwiek dzięki takim ludziom jak Ty, cała radość do mnie powraca podwójnie ! :D

    Pozdrawiam. ;)
    Mój blog - klik!

    ReplyDelete
  10. Wystarczy kilku przyjaciół, ale prawdziwych:) tak trzymaj! Pozdrowionka, Ellie z Klubu Polki:)

    ReplyDelete